Ta ekhm "produkcja" to typowy przykład jak nie robić seriali.
Przepis to wybrać gościa do głównej roli który kompletnie nie potrafi grać, co automatycznie przenosi się na wiarygodność głównego bohatera. Żarty polegające na przeklinaniu. Sceny seksu jak z pornosa. Dłużące się sceny, oraz rozmowy które można by było skrócić do minimum, bo ,i tak nic wnoszą. Postacie które kompletnie nic sobą nie prezentują. Ma się wrażenie że wszyscy na planie to statyści. W pierwszych minutach mamy przykład jaki to biały człowiek jest zły. Więcej różnorodności pany, a osiągniemy sukces kasowy hehehe. Cancel Culture,Woke Culture - to takie wyznaczniki tego czegoś. Jest takie popularne słowo które którym można streścić ten wysryw pseudo artystyczny. Cringe. Wodospad Cringe'u :)
John Cena może nie jest urodzonym aktorem, ale akurat do roli Peacemakera pasuje, jak Ci nie odpowiada taki humor, to zawsze możesz wrócić do Marvela. Jak dla mnie Peacemaker to obok The Boys i Invincible jeden z lepszych seriali opartych na komiksach.