PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=473111}

Moon

7,3 94 864
oceny
7,3 10 1 94864
7,7 26
ocen krytyków
Moon
powrót do forum filmu Moon

Nie wpadło Wam do głowy, że objawy "rozpadania się" Sama jakoś dziwnie są podobne do choroby popromiennej. Zauważcie że na Księżycu dawki promieniowania nie są obojętne. Baza mogła być niedostatecznie osłonięta przed radiacją a częste spacerki serwisowe powodowały dodatkowe ekspozycje. Zauważcie że objawy końcowe jednak czasem się różniły - tu plucie krwią i niedowład tam wypadanie włosów i gorączka. Zwyczajnie po trzech latach organizm robił wysiadkę klona dezintegrowano i budzono kolejnego.

Co do tego że po co tyle klonów trzymać że to koszta itp... moim zdaniem taniej było dla firmy wysłać na raz całą bazę z klonami niż co trzy lata organizować transport. Wystarczyło trzymać kilka ekip nadzorczych (Eliza) szybkiego reagowania.

Sam przebudzony miał sen w którym stary Sam wołał o pomoc - to skłoniło go do działania. Bzdura ktoś powie ale czy nikt nigdy nie miał "dziwnych" albo "proroczych" snów albo innych sytuacji ?

Nurkowie prócz zwykłych butli z powietrzem mogą używać zasobników które filtrują i oczyszczają powietrze z CO2. Są o wiele bardziej wydajniejsze. Tego typu aparat mogła mieć załoga Sarang. Myślę że w takim przypadku nawet 10 godzin dało by radę przetrwać w skafandrze. Poza tym Sam podczas wypadku był przytomny ale już gdy następca wyciągał go z łazika całkiem stracił przytomność- dostał anoksji. Zastanawia mnie tylko czemu mając tak dużo czasu nie dotarł z powrotem do bazy pieszo ? Być może podczas dekompresji łazika trochę za późno nałożył hełm i stracił wkrótce potem przytomność (niskie ciśnienie w skafandrze i choroba kesonowa - jej następstwem może być paraliż).

Na koniec co to logiki metod łączności zakłócania itp... skoro to działało doskonale tyle lat, widocznie korporacja uznała że skoro to działa to po co w tym jeszcze dłubać.

ocenił(a) film na 8
Quintusmus

Co do choroby - może oryginalny Sam był chory w chwili kopiowania a jego klony jedynie posiadały tą chorobę jako wierna kopia a niemożność leczenia (Eve na nagraniu wołała ojca, więc może Bell wrócił?) powodowała śmierć?

ocenił(a) film na 9
LurpakButter

Faktycznie nie pomyślałem o tym. Oryginalny Sam mógł mieć skazę genetyczną, jakąś utajoną chorobę która została następnie powielona w klonach. Równie dobrze genetycznie klony specjalnie (a nie dlatego, że nie potrafiono dłużej ich utrzymać przy życiu) mogły być zaprogramowane na okres "kontraktu". Objawy choroby miały ich skłaniać do dobrowolnego położenia się w zasobniku, który zamiast odesłać na Ziemię spopielał ich na proszek w ramach "oszczędności". Być może uznano że okres "wachty" nie można w nieskończoność wydłużać - kłamstwo na dłuższą metę byłoby już niemożliwe.

ocenił(a) film na 8
Quintusmus

Popieram. Szkoda, że pod koniec nie pokazano choć momentu pobytu Sama na Ziemi, aby widzowie mieli kolejne możliwości rozgryzania filmu :p

ocenił(a) film na 9
LurpakButter

Kolejni aktorzy to kolejna kasa, a mieli do dyspozycji tylko 5 baniek , TYLKO 5 MELONÓW !!! SZOK

ocenił(a) film na 9
LurpakButter

Myślę, że powód mógł być prostszy. Technologia klonowania była na tyle niedoskonała, że organizm klona był w stanie pracować w miarę stabilnie jedynie przez okres 3 lat.
Mogło być też tak, że są możliwości zrobienia fizycznie lepszych klonów, jednak było to nieopłacalne. Człowiek w samotności, mając perspektywę powrotu, nie wytrzymywał psychicznie dłużej niż okres 3 lat. Patrząc z punktu widzenia projektanta maszyn, urządzenia, których remont się opłaca, posiadają części najsłabsze (i najtańsze), których uszkodzenie albo nie powoduje przerwy w pracy, albo ją powoduje, jednak bez uszkodzenia urządzenia. W przypadku urządzeń, których naprawa jest nieopłacalna (np. dzisiejsze telefony komórkowe) dąży się do tego, by zużycie elementów (w tym przypadku ciało i umysł klona) było w miarę równomierne. Brutalne, ale z punktu widzenia projektanta, najbardziej opłacalne.

ocenił(a) film na 8
serious667

Patrząc z punktu perspektywy tego typu korpo, brak humanitaryzmu nie miałby nic do rzeczy.

ocenił(a) film na 9
serious667

Klony miały po prostu tzw. "termin ważności".

ocenił(a) film na 8
nataliap

Wydaje mi się, że termin ważności klona mógł wynikać z tego, że technologicznie nie dało się sklonować kogoś na stałe, taki klon, który nie byl trzymany w odpowiednich warunkach zaczynał się rozpadać. Ewentualnie miałem jeszcze jeden pomysł, klon był tak skonstruowany, aby się rozpadał. Myśl o tym, że to tylko 3 letni kontrakt powodowała, że pracował wydajniej. Traktował tę pracę jako chwilę którą poświęci, żeby zarobić a potem wróci do rodziny, ta myśl o rodzinie utrzymywała go w dobrej kondycji psychicznej. Człowiek inaczej by funkcjonował gdyby był na księżycu na stałe, zupełnie inaczej podchodziłby do tego wiedząc, że to tylko 3 lata.

ocenił(a) film na 6
Quintusmus

Czy to nie jest spojler? - "Nie wpadło Wam do głowy, że objawy "rozpadania się" Sama jakoś dziwnie są podobne do choroby popromiennej". Filmu jeszcze nie widziałem, ale nie chciałbym już wiedzieć, że główny bohater "sie rozpadł".

ocenił(a) film na 10
Andreas0701

A czy odpowiedź - niezależnie czy potwierdzająca, czy przecząca - nie byłaby już w tym momencie spoilerem? :)

Jednak generalnie finał nie skupia się na przyczynie choroby, więc ten szczegół nie ma wielkiego znaczenia dla fabuły.

ocenił(a) film na 6
Khaosth

Ano... Zgadza się - właśnie jestem po seansie: nie spojler.

ocenił(a) film na 8
Quintusmus

Ja miałem inne wrażenie przez cały film- że ze względu na objawy spowodowane samotnością, klon jest podtruwany, by powoli w ciągu tych 3 lat umrzeć. Gryzłoby się to trochę z logiką GERTY'ego, że chce wyłącznie pomagać Samowi, ale może wiedział, że lepszy taki sposób, niż klon miałby się męczyć w samotności.

ocenił(a) film na 8
Quintusmus

Klony były od samego początku zaprojektowane na 3 letni okres funkcjonowania. W świecie gdzie technika klonowania i zamrażania ciał w celu ich przechowywania oraz przenoszenia pamięci jest tak daleko posunięta, wszczepienie skazy genetycznej nie stanowiłoby żadnego problemu.
Już dziś przecież lekarze potrafią całkiem nieźle przewidzieć długość życia osoby z określoną chorobą.

Dlaczego, ktoś zapyta?
Bo nie można oczekiwać od człowieka z własną inteligencją i psychiką, a klon nim jest, że spędzi całe życie sam w bazie na księżycu doglądając zabawek jakiejś korporacji. Trzeba go wymieniać co kilka lat. 3 to taki chyba mx bezpieczny z punktu widzenia psychiki okres.

Dlaczego nie pracowników? Bo trzeba ich dowozić. Pracownicy mają rodziny a jak będzie wypadek to trzeba rodzinie wypłacić odszkodowanie. Klon jest tani. I to jest korpomyślenie: nie ważny człowiek, ważny koszt.

Po co rodzina? Bo łatwiej kontrolować ojca rodziny, który ma jakiś cel i myśli, że jest w tymczasowej pracy a w domu czeka na niego żona i córka niż jakiegoś kawalera lekkoducha.

Po co zabijać klony dając im ograniczony czas życia? A jak sobie wyobrażacie, co zrobić z tymi które zapragną wrócić na Ziemię? Pozwolić im na to? I nich pukają do domów tego całego Sama? Albo dawać im pracę i utrzymywać na Ziemi? To znowu koszt i znowu wchodzi korpomyślenie: nie ważny jest człowiek, ważny jest koszt.
Dokładnie tak jak dziś, firma zatrudnia młodego, zdolnego, pełnego energii, mamiąc wizjami, flagą i pierdołami, mami, zwodzi, wyciska jak cytrynę i wyrzuca na śmietnik gdy pracownik się wypali lub w jakikolwiek inny sposób jego przydatność dla firmy spadnie.

ocenił(a) film na 9
Logan_123

Witam wszystkich.

Logan jesteś bardzo blisko mojego spojrzenia na ten film. Uważam go za jeden z lepszych ostatnich lat. Można powiedzieć, że dotyczy tej tematyki co Odyseja i kilka innych filmów, w których przejawia się pytanie o definicję człowieka. Krótko streszczę co ja odczułem, bo wszyscy widzieliśmy ten sam obraz, co nie znaczy, że każdy tak samo odebrał.

Sam siedzi "na delegacji" w towarzystwie robota i wszystko jest cacy. Robocik jest najpewniej sztucznym intelektem z wbudowanym kagańcem lub czymś podobnym. Ma proste rozkazy : pomagać we wszystkim Samowi, bo oficjalnie nie ma kontaktu z Ziemią, więc siłą rzeczy Sam jako kierownik, pracownik w jednej osobie musi decydować i mieć ostatnie słowo. Gdyby robot był bardziej zaawansowany, to logiczne, że Sam byłby zbędny na Księżycu. Widocznie ludzki intelekt jest lepszy i musi decydować. Centrala go tak zaprogramowała (ograniczyła), bo nie było w planie istnienie dwóch Samów jednocześnie. Na tym się opiera cała rola robota i takie jest założenie filmu. Gderanie "aaa, plose pana mogli zrobić inaczej i wtedy....." Ludzie, to film i żeby go opowiedzieć, to muszą być jakieś założenia. To nie konkurs na najbardziej realistyczne i logiczne wyjście z sytuacji. Oczywiście film musi się spinać, ale według założeń i ten się spina. Później jest wypadek, dwóch Samów i odkrywamy sku.... skuteczność korporacji ;) Tak, promieniowanie kosmiczne, przed którym chroni Ziemię pole magnetyczne, na Księżycu demoluje organizm. Do tego problemy psychiczne związane z izolacją. Człowiek nie ma szans, to misja samobójcza. Teraz moje przypuszczenia. Korpo wpada na genialny plan: sklonujemy faceta za jego zgodą, nagramy kilka interaktywnych filmów dla potrzeb komunikatora z udziałem jego rodziny i po sprawie. Nikt się nie dowie. My mamy obsługę, facet z rodzinką żyje jak król, świat ma energię. Dla mniejszych interesów mordowali całe narody, to co im tam parę klonów. Co ta sytuacja tak naprawdę oznacza? Całe przesłanie filmu jest w końcowej scenie, gdy Sam odpowiada robotowi "jestem człowiekiem, a ludzi nie idzie zaprogramować". Czyżby? Powtarzalne, maszynowe cykle Samów, to niby czym są? Klon się budzi, zaczyna pracę, odbiera rozkazy, wykonuje instrukcje, nawet imitacja więzi z rodziną i chęć pracy na jej rzecz jest symulowana. Sam jest robotem. Zaprogramowała go natura, korpo wgrała program i maszyna pracuje. Język programowania, to emocje, więzi. To nas porusza. Sam bez rodziny po miesiącu popadłby w apatię. Bez celu nie miałby motywacji. Dlatego ten film jest wybitny, bo pokazał mechanizm. Przecież można inny program wgrać w człowieka. Strach, zagrożenie, wróg u bram i co mamy? Zmotywowanego żołnierza lub człowieka, który nie zaprotestuje przeciw bestialstwom, będzie mówił, że tak trzeba. Zaraz ktoś pyta, czy to człowiek, czy robot? Można go traktować jak maszynę? To są fundamenty człowieka, czym jest i czym się odróżnia od zaawansowanych maszyn. Pojawia się drugie pytanie : czy maszyny z intelektem jak HAL z Odyseji są ludźmi? Jak je traktować? Nie mają ciała, ale mają mózg i świadomość. Ludzie- warzywa w szpitalach nie mają świadomości, a nie traktuje się ich jak worek mięsa. Bardzo blisko do czasu, kiedy trzeba będzie na te kwestie odpowiedzieć. Struktura tkanki jest lepsza niż metal i krzem? W Odyseji pytanie było podobne. Skoro Obelisk zrobił z nas ludzi (stworzył nas) , a my zrobiliśmy sztuczny intelekt, to jak mamy się wobec niego zachować? Jeśli go nie uszanować, to Obelisk też ma prawo zetrzeć nas w proch? Moon mimo jakiś niedoskonałości świetnie postawił ten temat.

Kwestie techniczne i logiczne.
Ludzie operują na pewnym poziomie abstrakcji. Nie musimy wszystkiego artykułować, bo nasz mózg sobie większość dopowiada. Film ma przekazać jakąś refleksję, problem, opowiedzieć o czymś. Nie ma możliwości odtworzenia Bitwy o Anglię, Na Łuku Kurskim itd. Można to mniej lub bardziej udolnie symulować. Jeśli jest to film wojenny, to trzeba się przyłożyć do batalistyki, natomiast jeśli film jest, nie wiem, romansem w czasach IIWŚ, to nie trzeba wydawać 2mld $ na czołgi i żołnierzy. Moon oprócz skromnego budżetu opowiadał o czymś innym niż warunki fizyki na Księżycu. Dlatego nie potrzeba było symulować grawitacji, bo jakie to miałoby przełożenie na fabułę? Ba, przyjemnie jakby był taki efekt, ale bez niego psychika człowieka jest w stanie sobie poradzić i dopowiedzieć coś czego nie ma na ekranie. Może nie każda. Scena, kiedy robot "dzwoni" do centrali jest debilna, bo roboty nie używają kamer i mikrofonu jak ludzie, tylko mają łącza i protokoły komunikacji. Niestety nie ma innego sposobu na odkrycie przez Sama, że komunikacja jest. Przecież nie widać, że komputer łączy się z innym. Dlatego pewne sceny muszą być i jednych rażą, bo nie widzą ciągłości opowieści, a oderwane wątki. W scenach "łóżkowych" nie mamy zbliżenia z pięciu kierunków na genitalia jak na pornosach, a mimo wszystko wiemy co się dzieje, w jaki sposób i jaki będzie finał :) To właśnie symbolika i nasze abstrakcyjne myślenie dopowiada resztę.

ocenił(a) film na 7
Logan_123

Tylko, że w ogóle te klony to była gówniana oszczędność przy fantastycznych zyskach korporacji.
Tak więc sama podstawa filmu jest absurdalna. Bajka o korporacji tak chciwej, że zaryzykuje ciągłość produkcji dla oszczędności na pensji jednego człowieka :D :D :D

ocenił(a) film na 5
Quintusmus

Prawdziwy Sam wrócił do domu. Pamiętasz scenę, w której klon rozmawiał z córką? W tle słychać Sama. Na księżycu zostały same klony.

ocenił(a) film na 7
przewrotnie

A skąd pewność, że w tle słychać Sama?

ocenił(a) film na 5
Ewiatko

Pewności w tym filmie nie ma żadnej. Zostawia duże pole do interpretacji, a to jedynie moje przypuszczenie.

Ewiatko

Córka mówi do niego Tato, to słyszymy

Ewiatko

Córka mówi do neigo Tato

przewrotnie

A może prawdziwy Sam nigdy nie był na księżycu a wysłano tam jedynie jego klony. Zastanawia mnie tylko jedno - czemu korporacja w ogóle stworzyła kapsuły, którymi można było dostać się na Ziemię? Dla kogo, skóro po 3 latach stary klon miał być dobity?

Quintusmus

Wiele razy było ujęcie na wodę z dozownika, może to ona była zatruta i spowodowała nowotwór, albo były tam jakieś mikro dawki chemii.

Quintusmus

ale po co taka kombinatoryka. klony sie terminuje aby byly na zawsze juz tylko klonami i aby uniknac szeregu kolejnych komplikacji tak typowych przeciez dla ludzi. po co korporacja miala sie w cos takiego bawic skoro miala tansze i efektywniejsze rozwiazanie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones